test
Wielu z nas może sobie ponarzekać, że za mało zarabia i pewnie będzie mieć rację. Gdy się pójdzie do szefa to można nic nie wskórać, gdyż może nie być nawet w stanie zapłacić nam więcej lub w niektórych pracach np. szkolnictwie i innych budżetowych pensjach stawki są raczej nie do wynegocjowania zbytnio. Co wtedy zrobić?
W takiej sytuacji możemy na przykład zająć się dorabianiem do pensji. Jednak gdy poświęcimy jednej pracy 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu pozostaje niewiele czasu na dorabianie a poza tym cierpi na tym nasza rodzina a niekiedy nasze zdrowie. W ten sposób możemy "pociągnąć" jakiś czas, jednak na dłuższą metę staje się to uciążliwe i może wpędzić nas w spore kłopoty i depresję.
Inaczej ma się sprawa w przypadku inwestowania w stałe zyski z przepływu gotówki. Gdy powoli wdrożymy swój plan inwestycyjny możemy stopniowo zmieniać swoją sytuację bez żebrania u pracodwawcy o podwyżkę.
Nie rozpisując się zbytnio chciałbym przedstawić to na przykładzie.
Załóżmy, że zarabiamy przysłowiowe 2tys. zł.
Gdy uda nam się trochę odłożyć i zainwestować tą część w mądry sposób to możemy mieć powiedzmy 100zł/miesiąc. Wiem to nie dużo, ale w sposób ciągły! W skali roku będzie to już 1200.
Dobrze teraz pomyślmy co się stanie, gdy uda nam się uzyskać 200zł/miesięcznie. Wówczas to już prawie jedna pensja na rok zostaje. Gdybyśmy chcieli zrezygnować z pracy to mamy już jeden miesiąc wakacji, no prawie bo jeszcze musimy uwzględnić ZUS i podatki. Idąc dalej tym tropem jeśli uda nam się tak zadziałać, że zyski te zrównają się z pracą a najlepiej ją sporo przewyższą wówczas utrata pracy może zamiast martwić może nawet cieszyć, bo będzie więcej czasu na wypracowywanie zysków z inwestycji...