test
Problem zbytniej natarczywości sprzedawcy.
Klient niekiedy lubi anonimowość i czasami potrzebuje przyjść do sklepu po to by popatrzeć na produkty, pooglądać tylko. Po jakimś czasie może przemyśli temat i kupi, ale na razie tylko ogląda.
Dlatego w stacjonarnych sklepach nie warto próbować sprzedać klientowi coś na siłę, bo gdy za bardzo klientowi coś narzucamy to taka znajomość może zaowocować tym, że będzie szukał towaru gdzie indziej.
Dlaczego? Bo on przyszedł po prostu pooglądać towar. A gdy my mówimy o różnych rodzajach stołów i na koniec rzucamy niewinne "to który stół państwu zamówić" może się on poczuć niezręcznie, jakby był zobowiązywany do kupna, bo przecież sprzedawca się starał i napracował ukazując mu różne katalogi, sprawdzając cenę. A pracę należy wynagradzać...
Może to mieć zatem odwrotny skutek niż sprzedawca by chciał i taki klient, który przyszedł po to by pooglądać towar a nie kupić może się poczuć niekomfortowo gdy nam odmówi i następnym razem po prostu pójdzie gdzie indziej szukać towaru.
Tam, gdzie nikt mu na siłę niczego nie będzie wciskać.
Według mnie klient potrzebuje też trochę wolności. Czasem ogląda w różnych miejscach produkty a następnie wraca, by w wolności kupić to co sobie upatrzył i przemyślał. Trzeba się skupić na doradzaniu a nie na wciskaniu towaru lub osaczaniu klienta...